Tym razem rzecz będzie o zadbaniu o siebie.
O ileż, z jednej strony zawód adwokata byłby prostszy, a z drugiej uciążliwie nudny, gdyby nasza praca polegała jedynie na rozwiązaniu danego kazusu prawnego i zaprezentowaniu tegoż rozwiązania na sali rozpraw. Bo przecież mamy przepis prawa, konkretny stan faktyczny i nawet jeżeli pod kątem prawnym możliwości rozwiązania sporu jest kilka, to nic prostszego jak wybrać jedną z nich.
Taka racjonalna precyzja byłaby możliwa gdyby nie fakt, że spór sądowy oprócz warstwy merytorycznej, zawsze zawiera również warstwę emocjonalną. I całe szczęście, bo przecież emocje konstytuują nas jako ludzi, a skoro prawo tworzone jest dla ludzi, to z gruntu rzeczy należy założyć, że ten czynnik musi pojawić się w sporze sądowym. Przy tym warto podkreślić, że nie ma większego znaczenia jaki jest prawny charakter konfliktu, bowiem sprawa o nieważność uchwały wspólników spółki z o.o. może być równie emocjonująca, co rozwód. I tak, często aspekt prawny sporu blednie, zdominowany przez zupełnie nierzeczowe stanowiska stron, przez które ze swoimi racjami trudno przebić się pełnomocnikom. Co więcej, silne emocje nie pojawiają się wyłącznie na sali rozpraw. Klient, który przychodzi z trudnymi i nierzadko intymnymi szczegółami swojego życia, przeżywając w rozmowie z nami wydarzenia, którymi się dzieli, często szuka potwierdzenia, że go rozumiemy i jesteśmy po jego stronie, oczekując wczucia się w jego sytuację, w tym w jej sferę emocjonalną.
Zatem czy tego chcemy, czy nie, nasza praca obejmuje również kontakt z emocjami stron, które legły u podstaw zaistniałego sporu sądowego. Taki kontakt nigdy nie pozostaje bez śladu, bez względu na to czy mamy bezpośrednie refleksje w tym względzie, czy też nie. Czasem nawet w kilka dni, czy godzin po rozprawie, możemy rozpoznać, że jeszcze są w nas żywe wydarzenia związane z daną sytuacją procesową. Tym samym, oprócz własnego stricte zawodowego stresu związanego głównie z merytoryką sporu, borykamy się ze stresem pochodzącym z zewnątrz. Każde doświadczenie jest potrzebne i rozwijające, jednak przy tak skrajnych sytuacjach i często bardzo dynamicznym rozwoju wydarzeń, dobrze jest szukać równowagi.
Niestety, choć emocje są immanentnie związane z naszym zawodem, nikt – ani na studiach, ani na aplikacji – nie uczy nas metod radzenia sobie z tą sferą. Podczas przygotowania teoretycznego i praktycznego, w zasadzie nie wspomina się o tym aspekcie naszej pracy, z gruntu zakładając, że każdy sobie jakoś poradzi. A świat oczekuje od nas niespotykanej siły. I tak, zaczynamy błędnie myśleć, że musimy być herosami i heroinami, którzy potrafią unieść każdy ciężar, nie pozwalając sobie na słabość. Zaś emocji, stereotypowo, mamy intencjonalnie używać jako procesowych zagrywek, wtedy, gdy wymaga od nas tego sprawa. A emocje to przecież żywioł, który trudno kontrolować, my zaś jesteśmy tylko ludźmi, mamy swoje ograniczenia, czas niemocy i zmienne nastroje.
Warto zatem szukać rozwiązania, które łączy się z zadbaniem o siebie i wzięciem odpowiedzialności za swoją sferę emocjonalną. W tym celu możemy wprowadzić do naszej codzienności kilka prostych rytuałów. Zanim wejdziemy do kolejnej sali rozpraw możemy dać sobie chwilę na kilka spokojnych oddechów i spróbować poczuć przepływ powietrza podczas oddechu, to pomoże wyczyścić głowę i rozluźnić ciało. Jeżeli to możliwe, możemy pójść na kawę, wyjść na świeże powietrze, złapać dystans. Wreszcie możemy przestać wałkować w głowie to, co się działo przed chwilą na rozprawie i to, co może się wydarzyć na kolejnej. Czyli mini sądowy mindfulness.
A po dniu pracy, możemy spróbować zdjąć z siebie togę, również w takim symbolicznym znaczeniu – ze świadomością, że teraz jest czas na odpoczynek i odcięcie się od kwestii zawodowych. Taka emocjonalna higiena pracy pozwoli nam uniknąć, w przypadku kumulowania, nadmiernie emocjonalnych reakcji na wydarzenia, a w przypadku izolacji, zubożenia naszego doświadczenia życiowego, gdyż zamknięcie się na trudne emocje, skutkuje niemożnością głębokiego odczuwania tych powszechnie uznawanych za pozytywne. Przy tym, ten sposób codziennego funkcjonowania posłuży nie tylko nam, ale i wszystkim osobom z naszego otoczenia, bo pozostawienie za drzwiami myśli o sprawach kancelaryjnych i zebranego ładunku emocjonalnego, uchroni naszych domowników przed przeniesieniem na nich trudów całego dnia.
Każdy może odnaleźć swój sposób na wyjście z roli zawodowej – z chęcią poznam Państwa rozwiązania. W przypadku ich braku, może warto, chociażby w kontekście nadchodzących Świąt oraz zbliżającego się Nowego Roku, pomyśleć o tym, jak poprawić swoją emocjonalną kondycję?
I tak, inwestując swój czas i uwagę w sprawy, które dzisiaj łatwo uznać za błahe – zadbanie o dobrostan naszego ciała i umysłu, będziemy mogli dać z siebie wszystko co najlepsze zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym.
Życzę Państwu zdrowych, wesołych i spokojnych Świąt oraz wszystkiego dobrego w Nowym 2020 Roku.
ADWOKAT MAGDALENA KODRĘBSKA-STOKŁOSA
ukończyła studia na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach (prawo). Od 2017 r. prowadzi kancelarię adwokacką w Gliwicach. Jest członkiem Izby Adwokackiej w Katowicach, w ramach której odbyła trzyletnią aplikację adwokacką. W 2012 roku ukończyła kurs kwalifikujący ją do wykonywania zawodu mediatora.
Połączenie pracy adwokata z zawodem mediatora wiąże się z tym, że oprócz zagadnień stricte prawnych, interesują ją także kwestie związane z relacjami, komunikacją interpersonalną, emocjonalnym BHP pracy z klientem (czyli jak nie przejmować emocji, stawiać granice, nie brać na siebie odpowiedzialności za klienta).
Więcej: klik.