Czy można odmówić kontaktów z dzieckiem z powodu epidemii?
Nie da się kategorycznie odpowiedzieć na to pytanie, gdyż przepisy milczą na ten temat. Zgodności co do tego nie ma nawet wśród samych prawników. Kierując się jednak wytycznymi Ministerstwa Sprawiedliwości, należałoby uznać, że jedynym wyjątkiem są zakazy wynikające z kwarantanny. Jest to dość oczywiste. Ale czy tylko? Pewną wskazówką jest także oświadczenie Rzecznika Praw Dziecka, w którym czytamy:
Stan epidemii i zalecenia władz sanitarnych nie mają wpływu na wykonalność orzeczeń sądowych, a zalecenie unikania kontaktów dotyczy skupisk ludzi i osób obcych. Rodzic uprawniony do kontaktu na podstawie orzeczenia sądowego powinien mieć możliwość realizacji spotkania w sposób określony w orzeczeniu – oczywiście w zgodzie z obecnymi zaleceniami sanitarnymi. Wyjątkiem są sytuacje, gdy dziecko lub rodzic objęci są kwarantanną.
Wynika z niego, że kontakty – poza wspominanym już wyjątkiem – powinny odbywać się normalnie, przy uwzględnieniu obowiązujących obostrzeń.
Kolejnym przykładem niech będzie postanowienie sądu zabezpieczające kontakty mojego Klienta z dzieckiem, które otrzymałam w zeszłym tygodniu. Zostały one rozszerzone zgodnie z naszym wnioskiem o dwa kolejne weekendy w miesiącu poza miejscem zamieszkania syna. A zatem, sąd uznał, że stan epidemii nie stanowi żadnej obiektywnej przeszkody, by mogły się one odbywać.
Wprowadzony stan epidemii, czy też towarzyszące mu obostrzenia nie powodują w rezultacie żadnego automatyzmu w zakresie ograniczenia kontaktów. Można się jednak zastanawiać, czy interpretacja zaproponowana przez Ministerstwo nie jest zbyt wąska i czy uwzględnia całe spektrum sytuacji. Jedno jest pewne. Do każdego przypadku należy podejść rozsądnie i odpowiedzialnie. W sposób racjonalny ocenić REALNE zagrożenia i ryzyka, kierując się przede wszystkim dobrem dziecka, a nie własnymi egoistycznymi pobudkami. Uchylanie się od kontaktów z powołaniem na wyimaginowane okoliczności nie stanowiące rzeczywistego zagrożenia może zostać potraktowane jedynie jako bezpodstawna wymówka. Ze wszystkimi tego konsekwencjami, o których napiszę nieco dalej. Z drugiej strony, uparte dążenie do kontaktów, wbrew zaleceniom, które mogą zagrażać życiu i zdrowiu dziecka także będzie niezwykle trudno obronić.
Co można zrobić?
Jak wspominałam, w przepisach nie znajdziemy niestety uniwersalnego panaceum na rozwiązanie tego problemu. Nie przewidziano w nich bowiem regulacji na wypadek stanu epidemii. W rezultacie, brak jedynie słusznych odpowiedzi na każdą z pojawiających się aktualnie wątpliwości na tym polu. Idealnym rozwiązaniem byłaby współpraca pomiędzy rodzicami i próba wypracowania porozumienia, co do sposobu tymczasowego kontaktowania się z dzieckiem w kolejnych tygodniach. Pozostają zatem jedynie rozwiązania praktyczne.
Możliwości jest całkiem sporo. Rodzice mogą się na przykład umówić, że osobiste spotkania zostaną ograniczone, np. zamiast trzech spotkań w miesiącu będą tylko dwa lub jedno. Albo, że spotkania będą krótsze. Można także wprowadzić video rozmowy albo częstszy kontakt telefoniczny. Dobrym rozwiązaniem jest również umówienie się, że niezrealizowane kontakty zostaną „odrobione” w późniejszym czasie. Nic nie stoi również na przeszkodzie, biorąc pod uwagę oczywiście wszelkie względy bezpieczeństwa, by kontakty zamiast poza miejscem zamieszkania dziecka odbywały się na miejscu, jeżeli są ku temu warunki. Wszystkie takie ustalenia powinny rzecz jasna odbywać się za obopólną zgodą rodziców.
A jeśli rodzice nie dojdą do po porozumienia odnośnie kontaktów z dzieckiem? Czy są jakieś konsekwencje nieprzestrzegania orzeczeń sądowych dotyczących kontaktów?
Rodzicowi, któremu został uniemożliwiony kontakt z dzieckiem pozostaje przede wszystkim droga sądowa, w tym tzw. egzekucja kontaktów (jeśli kontakty były wcześniej ustalone w orzeczeniu sądu, na podstawie ugody sądowej lub w oparciu o ugodę mediacyjną) lub wniosek o ich zabezpieczenie.
O pierwszej z tych możliwości wspomina zresztą samo Ministerstwo Sprawiedliwości w przywołanym powyżej komunikacie. W oświadczeniu czytamy, że
Brak realizacji tych postanowień może prowadzić do wszczęcia odpowiedniego postępowania, a następnie nakazania zapłaty określonej sumy pieniężnej na podstawie przepisów art. 59815 , art.59816 i art. 59822 Kodeksu postępowania cywilnego.
O czym mowa? O instrumencie służącym egzekwowaniu wykonywania obowiązków w zakresie kontaktów z dzieckiem w postaci sankcji finansowej.
Obowiązek zapłaty sumy pieniężnej
Ministerstwo przypomniało, że kodeks postępowania cywilnego (k.p.c.) przewiduje postępowanie, w toku którego można domagać się zagrożenia osobie, pod której pieczą dziecko pozostaje, nakazaniem zapłaty oznaczonej sumy pieniężnej za każde naruszenie ustalonego kontaktu. Warunkiem jest stwierdzenie przez sąd, że osoba taka nie wykonuje albo niewłaściwie wykonuje obowiązki wynikające z orzeczenia albo z ugody zawartej przed sądem lub przed mediatorem w przedmiocie kontaktów z dzieckiem. Jeżeli osoba taka dalej nie będzie stosować się do tych obowiązków, sąd ostatecznie wyda postanowienie, w którym nakaże jej zapłatę określonej kwoty. Jej wysokość uzależniona będzie od liczby stwierdzonych naruszeń. Przykładowo, jeśli za każde naruszenie przewidziano 500 zł, to za 5 bezpodstawnie niezrealizowanych kontaktów urośnie ona do kwoty 2.500 zł.
Analogiczna procedura przewidziana została w przypadku tzw. opieki naprzemiennej, kiedy to dziecko mieszka na zmianę z jednym lub drugim rodzicem. Czyli w sytuacji, gdy rodzic u którego aktualnie dziecko przebywa bezpodstawnie łamie te ustalenia i nie zgadza się by dziecko wróciło w uzgodnionym czasie do drugiego rodzica.
Jak wynika z przepisów, nie ma tu jednak żadnego automatyzmu. Za każdym razem sąd rodzinny będzie indywidualnie badał powody takiego zachowania rodzica, czy jest ono zawinione oraz istotne. I weźmie pod uwagę przede wszystkim dobro dziecka, bowiem jest ono wartością nadrzędną dla sądów rodzinnych. Uwzględni też wszystkie okoliczności, w tym obostrzenia prawne, jak też to, czy zostały zaproponowane jakieś alternatywne rozwiązania (np. regularny kontakt za pośrednictwem telefonu lub Skype’a). Innymi słowy, mimo naruszenia, sąd może dojść do przekonania, że rodzic taki nie poniesie z tego tytułu żadnej odpowiedzialności finansowej. Przykładowo, gdy drugi rodzić, który właśnie przyjechał z zagranicy i nie został objęty kwarantanną albo miał styczność z osobą chorą, dąży do zrealizowania kontaktów za wszelką cenę. W określonej sytuacji sąd takie zachowanie, a nie postępowanie rodzica odmawiającego kontaktu, może uznać za naganne.
Osobna sprawa to ta, że w konkretnych okolicznościach utrudnianie spotkań (i to nie tylko w aktualnej sytuacji, ale tak w ogóle) może zostać potraktowane jako nadużywanie władzy rodzicielskiej. A to już prosta droga by władzę taką takiemu rodzicowi ograniczyć, a w skrajnych wypadkach nawet go jej pozbawić, co może wiązać się oczywiście ze zmianą miejsca zamieszkania dziecka i oddania go pod opiekę rodzicowi, który dotychczas „jedynie” spotykał się z dzieckiem. Zatem dzisiejsze bezpodstawne ograniczanie czy pozbawianie rodzica kontaktów z dzieckiem może być w późniejszym czasie oceniane i brane pod uwagę przez sąd w relacjach rodzicielskich.
W sprawach związanych z tzw. egzekucją kontaktów najistotniejsze znaczenie ma jednak czas. Kolejne postanowienia sądu mają przecież zdyscyplinować rodzica do przestrzegania zasad kontaktów. W chwili obecnej, sądy działają jednak w mocno ograniczonym zakresie i zasadniczo procedują jedynie w sprawach pilnych, do których ta niestety nie należy. Oznacza to, że nie wiadomo, kiedy dojdzie do rozpoznania takiego wniosku. Oczywiście zawsze można próbować przekonać sąd, że akurat Twoja sprawa jest tą niecierpiącą zwłoki, Czy uda się to zrobić? Trudno przewidzieć.
Zwrot kosztów poniesionych w związku z przygotowaniem do kontaktów
Rodzic uprawniony do kontaktów, może się także ubiegać o zwrot jego uzasadnionych wydatków poniesionych w związku z przygotowaniami podjętymi celem realizacji orzeczonych kontaktów z dzieckiem. Kiedy? Jeśli do kontaktu nie doszło wskutek niewykonania bądź niewłaściwego wykonania przez osobę, pod której pieczą dziecko pozostaje. Wydatki te mogą obejmować np. koszty dojazdu. Podobnie jednak jak w przypadku opisanym powyżej, nie spodziewajmy się niestety rozstrzygnięcia sądowego w najbliższym czasie. To również nie jest sprawa z kategorii pilnych.
Czy jest inne wyjście? Tak, mediacja.
Jest ona alternatywą dla postępowania sądowego. I przebiega w bezpiecznej oraz komfortowej atmosferze pozbawionej procesowego formalizmu. Polega na rozmowie stron, które znalazły się w sytuacji konfliktu przy wsparciu osoby trzeciej, neutralnego i bezstronnego mediatora. Mediator nie jest sędzią, ani arbitrem, dlatego też nie ocenia racji i nie faworyzuje żadnej ze stron. Dba za to w równym stopniu o ich interesy. A dzięki swojej wiedzy i doświadczeniu jest w stanie stworzyć taką przestrzeń do rozmów by pozwolić jej uczestnikom osiągnąć porozumienie satysfakcjonujące oboje rodziców. Warto zatem rozważyć takie rozwiązanie. Mediacja jest dobrowolna i w każdej chwili możesz z niej zrezygnować bez jakichkolwiek negatywnych konsekwencji. Można ją przeprowadzić także, gdy sprawa toczy się już w sądzie.
Niewątpliwą zaletą mediacji jest także jej szybkość i poufność. Jak również to, że ugoda zawarta przed mediatorem po jej zatwierdzeniu przez sąd ma taką samą moc prawną jak zapadły w sprawie wyrok. Pomimo wprowadzenia stanu epidemii, sądy w dalszym ciągu to robią, albowiem zatwierdzenie ugody odbywa się na posiedzeniu niejawnym bez udziału stron. Sama mediacja może być również prowadzona na odległość, a zatem bez konieczności wychodzenia z domu. Uczestniczenie z niej, nie wyklucza też w późniejszym czasie możliwości skorzystania z drogi sądowej, jeśli nie dojdzie do podpisania ugody.
Na dzisiaj to wszystko, zapraszam do kolejnej części, w której odpowiem na pytanie:
-
co w sytuacji, gdy jeden rodzic w sposób całkowicie bezpodstawny uniemożliwia kontakt z dzieckiem (i nie ma żadnego orzeczenia, które by je regulowało) albo też za wszelką cenę upiera się by kontakty realizować w dotychczasowej formie pomimo obiektywnych przeciwwskazań?
Już za tydzień, na www.defensoriuris.pl
ADWOKAT MARTA SZKLINIARZ
Jest absolwentką Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. I już od blisko 15 lat pomaga innym w rozwiązywaniu problemów prawnych. Od 2011 roku, czyni to jako adwokat wpisany na listę adwokatów przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Katowicach.
Ukończyła również certyfikowane szkolenie zgodne ze Standardami Szkolenia Mediatorów uchwalonymi przez Społeczną Radę do spraw Alternatywnych Metod Rozwiązywania Konfliktów i Sporów przy Ministrze Sprawiedliwości w dniu 29 października 2007 r., uprawniające ją do wykonywania zawodu Stałego Mediatora Sądowego.
Dlatego też, od 2019 roku jest również mediatorem wpisanym na listę stałych mediatorów sądowych prowadzoną przez Prezesa Sądu Okręgowego w Bielsku – Białej. W swojej praktyce stara się w związku z tym aktywnie propagować alternatywne formy rozwiązywania sporów (tzw. ADR).
Prowadzi indywidualną kancelarię w Sosnowcu. Najczęściej wspiera swoich Klientów w sprawach o rozwód, alimenty, władzę rodzicielską, czy o kontakty z dzieckiem, ale i w skomplikowanych sporach majątkowych, sprawach karnych, czy konfliktach na linii pracodawca – pracownik. Jej Klientami są też przedsiębiorcy oraz osoby z zagranicy. Prowadzi sprawy na terenie całej Polski.
Stale podnosi swoje kwalifikacje uczestnicząc w licznych szkoleniach i konferencjach, również międzynarodowych. W 2019 roku rozpoczęła także studia podyplomowe z zakresu Negocjacji i Mediacji na Górnośląskiej Wyższej Szkole Handlowej im. Wojciecha Korfantego w Katowicach.
Od niedawna prowadzi bloga o tematyce rodzinnej – https://praworodzinnebeztajemnic.pl/
Jest też autorką e-booka: „Praktyczny przewodnik po sądowym savoir – vivre”.