Głos w dyskusji nad projektem zmian w Kodeksie Etyki Adwokackiej i Regulaminie wykonywania zawodu
Czy umowa o pracę jest nam potrzebna? Czy też podobne gwarancje i warunki z takiej umowy wynikające możemy stworzyć ustawowo lub w innych regulacjach w obrębie naszej korporacji?
Odkąd zostałam adwokatką, a jest to już prawie 10 lat, w kwestii jakichkolwiek gwarancji dla adwokatek, mających na celu pozostanie nas w zawodzie przeszła wyłącznie jedna. W izbie warszawskiej udało się przegłosować zwolnienie ze składek na okres półroczny, na czas macierzyństwa. Do zmian w tym zakresie nie wystarczy jednak tylko jedna izba adwokacka, a potrzeba zgody na poziomie Krajowego Zjazdu Adwokatury.
Adwokatura nadal usilnie nie chce zauważyć, że adwokatki są również matkami i warto byłoby, aby miały z tego tytułu pewne gwarancje i możliwości pozostania w zawodzie, który sobie wybrały.
Za całkowicie chybiony uważam argument, iż adwokatki wybrały zawód świadomie i wiedziały, że nie będą mogły go wykonywać w ramach umowy o pracę zmierzający do tego, że wiedziały, a narzekają.
Dlaczego tak uważam? Perspektywa wyboru zmienia się wraz z tym w jakiej sytuacji życiowej się znajdujemy. Będąc w ciąży zaczynamy zastanawiać się czy się utrzymamy w zawodzie i czy utrzymamy kancelarię. Znane mi są przypadki przepisywania się adwokatek do samorządu radców prawnych, gdyż jeżeli chodzi o zasiłek macierzyński to w obecnie istniejącej konstrukcji zasiłkowej, najlepsza dla kobiety jest jednak umowa o pracę. Czy to jest fair play wobec naszych koleżanek, że w najtrudniejszym czasie ciąży, porodu, połogu wypychamy je z naszej korporacji bo nie mamy im nic sensownego do zaoferowania? Nie znana jest mi skala przepisywania się do korporacji radców prawnych, ale znana jest mi taka praktyka.
Adwokatki mają mniej praw gwarancyjnych niż w innych zawodach prawniczych bądź praw tych nie mają wcale.
Dlaczego mamy godzić się na taką sytuację? Przypomnieć należy, iż wręcz mityczna w naszym zawodzie umowa o pracę wraca na kanwę adwokackiej dyskusji w każde wybory do struktur samorządu adwokackiego. Tak też było w izbie warszawskiej. Przeprowadzono ankietę, z której wynikało, iż tak adwokaci jak i adwokatki izby warszawskiej są za umową o pracę. Tym bardziej, iż wielu z nas zawód ten wykonuje już w formie umowy B2B ale w praktyce niewiele różniącej się od umowy o pracę. A w zasadzie jest o wiele bardziej od niej podporządkowująca, bo żaden Kodeks Pracy nie chroni adwokata – przedsiębiorcy. Nieuregulowana w kontraktach B2B pozostaje kwestia urlopów czy prowadzenia spraw z urzędu. Forma tej umowy przy dobrej pozycji negocjacyjnej może zabezpieczać adwokatki na czas macierzyństwa ale nie musi.
Wracając do dyskusji jaka odbyła się w izbie warszawskiej w zakresie umowy o pracę – uważam, iż była to dobra dyskusja. Z trzech kandydatów na dziekana, żaden nie wykluczał wprost takiej idei. Dyskusja ta otworzyła w mojej ocenie puszkę Pandory, z której eksplodowały takie zagadnienia jak brak chorobowego, brak urlopów, brak zabezpieczenia na czas choroby, brak zabezpieczania wypadkowego. Pewnym początkiem zmierzenia się z masowymi przypadkami tych problemów, które wcześniej były zamiatane pod dywan była pandemia. Pojawił się masowy problem nagłych substancji czy niemożności udziału pełnomocnika w rozprawie.
Nasz zawód, choć z misją pracy za darmo (bo tak nazywam pracę z wynagrodzeniem za sprawę z urzędu przed Sądem I instancji w stawce 90 zł brutto), dodatkowo wpisujący się w pracę po naście godzin – nie chce wciąż poruszać też prawa do wypoczynku i jego realizacji. Nieustannie tylko dyskutujemy o kalendarzu urlopów w Portalu Informacyjnym.
Żyjemy w kulturze pracy adwokata po naście godzin dziennie, a kiedy ulegniesz wypadkowi to zaczyna być z Tobą krucho. Sąd może nie spojrzeć łaskawym okiem na twoją pół roczną usprawiedliwioną nieobecność z uwagi np. na złamaną nogę.
Sami musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chcemy ucywilizować warunki wykonywania naszego zawodu. Nikt z nas nie jest niezniszczalny. Ważna jest nasze regeneracja nie tylko fizyczna, ale i psychiczna. W mojej ocenie powinniśmy dążyć do większego wyboru delegatów dostrzegającego problem wypalenia zawodowego, braku zabezpieczenia adwokatek na czas chorób i macierzyństwa, wszystkich tych aspektów i problemów, które się piętrzą jak powyżej oraz zwracać uwagę na ten problem także w dyskusji nad naszą zawodową deontologią.
POZNAJ AUTORKĘ: ADW. PATRYCJA KASICA
1 komentarz
[…] do ostatniego felietonu Pani Mecenas Patrycji Kasicy – chciałbym dodać słów kilka na temat adwokackiej umowy b2b i o tym, dlaczego ona korzystna […]